muzyka
Trzasnęłam drzwiami i oparłam się o nie. Odetchnęłam głęboko jednak nie pomogło mi to w żaden sposób. On mnie...pocałował. Kolejny raz, ale bez zysku. Zasłoniłam usta ręką dalej nieświadoma tego co zrobiłam. Pobiegłam do kuchni i wypiłam połowę wody. To też nic nie dało. Co ja mam do cholery zrobić żeby o tym zapomnieć?! Jego usta były takie...Nie, błagam Deta nie rozpływaj się. Oparłam się o lodówkę, bo była najbliżej, a bez podparcia pewnie bym się przewróciła. Zamknęłam oczy i jakby ktoś wcisnął guzik ''replay'' odtwarzałam sobie w głowie tamtą sytuacje. Jego język był niesamowity i sposób w jaki dotykał mojego ciała. Potrząsnęłam głową i jęknęłam wchodząc z butelką wody do pokoju. Położyłam ją na biurku i złapałam się za włosy.
- Nie myśl o tym, nie myśl o tym- powtarzałam chodząc w tę i z powrotem po pokoju.
Nie wiem czemu się tym tak bardzo przejmuję. Przecież to był tylko jeden pocałunek z... Louisem. Szturchnęłam łokciem butelkę z wodą, a on upadła na podłogę rozlewając swoją zawartość. Próbowałam ją jeszcze jakoś złapać, ale nie udało mi się. Rzuciłam butelką na drugi koniec pokoju i wzięłam z biurka chusteczki i rozłożyłam je na mokrej powierzchni. Uśmiechnęłam się ze swojej głupoty. Zaśmiałam się cicho i oparłam o ramę łóżka. Tyle stresu przez jednego chłopaka. Położyłam się na łóżku i złapałam w swoje ręcę pierwszą lepszą poduszkę. Przytuliłam się do niej z całej siły jakby miało mi to pomóc. Nic mi nie pomoże, nawet lampka porządnego wina. Chociaż...
Zaczęłam kreślić kółka na końcówce poduszki. Wszystko wydaje się być takie dziwne. Ten pocałunek był inny od poprzedniego. Tamtym po prostu chciałam sobie zarobić na wolność, a ten był z mojej nieprzymuszonej woli. On naprawdę mnie pocałował. Czuje się jak w jakimś filmie, który opowiada o dwójce zakochanych ludzi, którzy pomimo sprzeczności losu dalej dbają o swoją miłość. No właśnie, miłość. To nas różni od tych serialowych badziew. Co będzie dalej? Nasze drogi rozejdą się lub rozpłyną w powietrzu jak piasek? Nie wiem co będzie w przyszłości, żyjemy teraźniejszością, pamiętasz Deta?
Przyłożyłam głowę do poduszki i z czasem, który był teraz naprawdę nieistotny, zasnęłam.
______________________________________
(Liam)
Oglądałem telewizje gdy usłyszałem trzask drzwiami. Louis. On nie umie normalnie zamykać drzwi. Wyłączyłem telewizor i poszedłem do kuchni tam gdzie przebywał.
- Gdzie byłeś?- spytałem niezruszony ponieważ nie za bardzo mnie to interesowało, ale jako przyjaciel muszę chociaż zacząć udawać, że choć trochę obchodzi mnie to gdzie był, jest i będzie.- Chris cię szukał
- Niech spierdala- odpowiedział i wyciągnął z lodówki wodę. Oparł się plecami o ścianę i wypił połowę jej zawartości
- Wyglądasz tak jakoś dziwnie- powiedziałem mrużąc oczy
- Wydaje ci się- odłożył butelkę na parapet.
- Niee, to jednak nie wygląd- zacząłem i złapałem się za brodę- To zachowanie..
-Przestaniesz mnie przesłuchiwać?!- walnął prosto z mostu. Jemu naprawdę coś jest.
Spojrzałem na niego i zobaczyłem, coś świecącego na jego poliku.
- Coś tu masz...- powiedziałem i zacząłem gestylulować rękami, gdzie to ma.- Jak błyszczyk, czy coś
Przetarł go ręką i spojrzał co to jest
- Cholera- szepnął do siebie, ale ja jednak mam dobry słuch
- Dobra nieważne.- powiedziałem wymachując ręką- Podobnież to jest poważna sprawa.- ciągnąłem wzmiankę o Chrisie na co on tylko przewrócił oczami.
- Okej. Spotkam się dzisiaj z nim- powiedział dotykając swojego czoła.
Czemu on jest taki spokojny? Zawsze gdy tylko tutaj wszedł potrafił roznieść cały dom. A teraz? Zwykły wyglądający jak zmęczony pracocholik Louis stoi w kuchni i nie wie co ze sobą zrobić. Jestem ciekawy, owszem, ale nie mam zamiaru mieszać się w jego sprawy. Jak będzie chciał to przecież sam powie. Chyba.
- Jak będziesz chciał pogadać, to wiesz...- odezwałem się po krótkiej ciszy
Kiwnął tylko głową i wyszedł z domu ponownie trzaskając drzwiami. Jeśli chodzi o radę lub cokolwiek, to nie zwracaj się do niego. Zawsze był skryty i nic nigdy nie powiedział. Fakt przyjaźnimy się, więc przyjaciel powinien jakoś pomóc w trudnych sytuacjach. Jednak my działamy na innych obrotach. Wszystko wokół nas wydaje się być inne. No właśnie inność... Nie wiem czemu, ale gdy o tym pomyślałem przypomniała mi się dziewczyna o brązowych włosach i kakaowych oczach. Ona wyróżnia się tą cechą. Wszystkie dziewczyny, które ''poznałem'' ( chociaż i tak nie wiem jak mają na imię co poniektóre ) były z tego samego przedziału. Czyli inaczej mówiąc wyglądały tak samo, były tak samo głupie i puste no i oczywiście wszystkie miały swoją działalność nie więcej niż dzień. Góra dwa. Jego życie towarzyskie jest tak pogmatwane jak ta dziewczyna. Jak jej było? Odetta. Imię łatwe do zapamiętania i raczej nie ma drugiej takiej osoby, która jest Odettą. Moje życie nie jest całkowicie odkryte. Ciekawe co mnie jeszcze zaskoczy? Może są gdzieś jeszcze na świecie imiona, które sprawiają o zawrót głowy albo miejsca, które wyglądają magicznie i są idealnym miejscem na rozmyślanie o swoim życiu. Samotność, wolność i spokój. Tak, tego mi trzeba.
____________________________________________
(Odetta)
Siedziałam po turecku na kanapie jedząc corn flakes'y. Oglądałam jakiś durny program mówiący o tym, że trzeba dobrze się odżywiać i ćwiczyć. Jestem chyba złym przykładem. Zrzuciłam z kanapy jedną z poduszek i położyłam ją na stoliku po to bym mogła położyć na nim nogi. Była godzina dwudziesta druga, a jedynym światłem w pokoju był telewizor odtwarzający różne kolory i oczywiście jakąś dobrze zbudowaną trenerkę, która pokazywała jak poprawnie należy robić ćwiczenia na brzuch. Usłyszałam trzask drzwi, a zaraz obok mnie pojawiła się mama. Spojrzałam na nią ze zmrużonymi brwiami jedząc płatki.
- C..co robisz?- spytała. Była cała spięta i przez to czułam się skrępowana.
Byłam zdziwiona, bo przecież nigdy się mnie niczego nie spytała. Dość dziwna sytuacja. Jej całe życie polegało na czymś innym niż przejmowanie się mną. Życie lubi płatać figle. To tak jak mówienie o cuglach. Dla niektórych informacja na ten temat jest zbędna, a dla niektórych nie. Dla mnie jest jak najbardziej zbędna. Jeśli ona chcę o czymś porozmawiać to jednak jest chyba trochę za późno. Ale przecież jestem dobrą córką, prawda? Nigdy na nią nie krzyknęłam, a już na pewno nie olałam.
Podniosłam miskę ku górze pokazując jej tym, że jem. Kiwnęła głową i odwróciła się na pięcie w celu odejścia, lecz zamiast tego zgniotła swoje ręce formułując je w piąstki. Wróciła się i stanęła przede mną.
- Musimy porozmawiać-powiedziała a ja z trudem powstrzymywałam dolną szczękę by nie opadła.
Usiadła obok mnie na kanapie, a ja odłożyłam miskę na stolik. Złapałam poduszkę i ścisnęłam ją z całej siły znów siedząc po turecku.
- Nasze relacje są...- ułożyła usta w dzióbek i próbowała znaleźć słowo, które idealnie będą pasować do naszej sytuacji- Nie powinny takie być.
Oo... serio?
- Jestem złą matką, wiem- otworzyłam usta by jej przerwać, ale nie pozwoliła mi.- Jestem głupia. Budowałam naszą przyszłość przez lata, a ja ją tak teraz- zacisnęła wargi, a jej oczy niebezpiecznie zaczęły się bardziej świecić.
- Mamo...
- Powinnam siedzieć w domu i być z tobą. Wolałam pracę albo coś innego. Nie zdziwię się jeżeli mnie nienawidzisz. Sama siebie nienawidzę.
Chciałabym zaprzeczyć, ale ona i tak nie pozwoli mi mówić. Moja mama jest jaka jest, ale jeja. Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów by opisać to co czuje w środku. Z jednej strony czuje do niej żal, że nie obchodziło ją moje prywatne życie, ani to czy mam problemy w szkole, czy nie. A one były i to spore. A z drugiej strony musiała się naprawdę wiele natrudzić by zdobyć się na tę rozmowę no i jest przecież moją matką...
Otarła łzy, które zawidniały na jej policzkach.
- Ja, ja chcę by to się zmieniło- powiedziała spoglądając na moją osobę.
Byłam zaskoczona. Te słowa wyszły z jej ust. Ale to przecież niemożliwe. Ona chcę zmienić to co było zniszczone? Talerz jak się stłucze i potem poskleja się części to i tak ślad po tym zostanie. Dlaczego tu miałoby być inaczej? Ach, te moje wahania nastroju.
- Chcesz wszystko naprawić?- spytałam połykając gulę formułującą się w moim gardle- Tak, teraz?
- Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale chcę zacząć to wszystko od nowa.
- To jest bardzo niedorzeczne- kiwnęła głową- Przepraszam- dopowiedziałam szybko gdy zorientowałam się, że moje pomyślałam głośno
- To jest prawda- stwierdziła
- Ja umm... n...no- próbowałam coś z siebie wydusić
- Nie musisz dzisiaj odpowiadać. Chciałam ci tylko powiedzieć, że zależy mi.- powiedziała i wstała z siedzenia. Podeszła zostawiając mnie, lecz jeszcze zanim zniknęła za swoimi drzwiami wychyliła się i szepnęła:
- Bardzo mi zależy.
Moje myśli były bardzo poplątane. To wszystko wydaje się być tylko snem na jawie. Ale zaraz...Przecież to prawda. To co dzieje się teraz w moim życiu jest dziwne i takie nieprawdziwe. Tak jak w jakimś filmie fabularnym czy coś w tym stylu. Mama kiedyś się tak nie zachowywała. Była wzorową matką. Taką jaką sobie wymarzyłam. Była przy mnie w każdej chwili, wtedy kiedy tego potrzebowałam, a nawet kiedy nie. Z rozpoczęciem dorastania wszystko się zmieniło. Sposób patrzenia na mnie oraz samo zachowanie. Była oschła i zostawiała mnie w domu samą w wieku dziesięciu lat.
Odłożyłam miskę na stół i weszłam do łazienki. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą, a po paru minutach szyba oblazła parą. Szczerze to mam wszystkiego dość.
***
Wyszłam z pomieszczenia wycierając jeszcze mokre włosy ręcznikiem. Opadłam na łóżko i wyciągnęłam z torby telefon. Zobaczyłam jedno nieodebrane połączenie. Z ciekawości spojrzałam na numer. Percia. Postanowiłam do niej zadzwonić. Po trzech sygnałach odebrała.
- Miałaś dzisiaj przyjść- odezwała się pierwsza.
Jak mogłam o tym zapomnieć? Umówiłam się z nią na siedemnastą.
- Perc przepraszam. Usnęłam i wyleciało mi z głowy.
- Jasne, jasne- powiedziała, a w jej głosie słyszałam nutę, która mówiła, że mi nie wierzy.
-A tak swoją drogą... dlaczego nie powiedziałaś, że gadałaś z Louisem?- spytałam opierając się o poduszkę
- No ej, nie wiesz, że istnieje takie coś jak tajemnica lekarska?
- Ale ty nie jesteś lekarzem
- No to tajemnica spowiedzi. Na jedno wyjdzie.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Tak czy siak powinnaś mi powiedzieć.
- No, ale prosił, żebym nie mówiła. Chociaż i tak każdy wiedział, że przyjedzie. Nawet ta rozkapryszona dziewczynka.
- Mowa o Sandy?
- Skąd wiesz?- spytała sarkastycznie - Nienawidzę jej. Jest taka, taka...
- Materialistyczna?
- Dokładnie- powiedziała- To może jutro się spotkamy? Chyba tym razem nie uśniesz?
Ponownie na mojej twarzy zagościł uśmiech
- Mam taką nadzieje.
- Muszę już kończyć. Moja mama sprawdza czy nie mam w pokoju bałaganu.- powiedziała zdenerwowanym tonem
- Upss... chyba raczej nie masz za wesoło
- Ej! Czy ty twierdzisz, że mam w pokoju bałagan?
- Percia co to jest?!- usłyszałam głos jej mamy po drugiej strony słuchawki.
- Dobra, muszę kończyć- oznajmiła i rozłączyła się, a ja z trudem powstrzymywałam śmiech.
Jako jedyna sprawiła dzisiaj u mnie wielki uśmiech, który zostanie w mojej pamięci na zawsze. Tak przynajmniej mi się wydaje.
Po chwili znów zadzwonił telefon. Wzięłam go ponownie w swoje ręce. Myślałam, że dzwoni jeszcze raz Percia, bo czegoś zapomniała mi powiedzieć. Ale jednak na wyświetlaczu widniał napis ,,Louis''. Wstałam na równe nogi i przygryzłam wargę ze zdenerwowania. A co jeśli się przejęzyczę albo powiem jakąś głupotę? Nie wybaczę sobie tego. Odsuwając złe myśli nacisnęłam przycisk ,,odbierz''.
- Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz- powiedział, a moje nogi zachowywały się jak galareta.
- Nie, jeszcze nie- odezwałam się i krząknęłam by poprawić swoją barwę głosu.
Czułam jak się uśmiecha. Całe szczęście, że tego nie widzę. Moje same wyobrażenia o tym powodują gęsią skórkę.
- Chcę Cię zobaczyć- oznajmił- Najlepiej jutro, wieczorem i w sukience- wypowiedział każde słowo wolno i z nutą namiętności.
Usiadłam z powrotem na łóżku i próbowałam sobie to ułożyć. Umawia się ze mną na wieczór do czegoś co wymaga sukienki. Nie mam dużo sukienek. Z tego co widziałam w szafie to chyba tylko dwie.
- Kusząca propozycja- uśmiechnęłam się szeroko
- Przyjadę o ósmej- oznajmił po krótkiej ciszy nie dając mi możliwości wyboru godziny, bo wiadomo, że i tak bym się zgodziła.
- O ósmej- powiedziałam wyrażając moją zgodę.
- Dobranoc, Odetto.
_____________________________________________
BARDZO WAS PRZEPRASZAM.
I TO TAK Z CAŁEGO SERCA.
Chciałam dać wcześniej rozdział, ale po prostu
nie mogłam znaleźć się w tym rozdziale.
Nie wiedziałam jak napisać i co napisać.
Jest krótki, bo chciałam wam go dać już teraz, bo naprawdę
chcę byście mi to wybaczyli.
Naprawdę doceniam to, że postaraliście się i nabiliście te komentarze.
A moje serce się jeszcze bardziej raduje, bo jest ich więcej niż chciałam :')
Dziękuje wam tak OGROMNIE.
Mam nadzieje, że spotkamy się już niedługo.
Wiem, że mało jest tutaj Lou, ale w następnym będzie go tyle ( wyobraźcie sobie, że rozciągam ręce xd )
Mam nadzieje, że pod tym rozdziałem, również będzie dużo komentarzy :>
Nie będę używać już szantażu xd xd xd
Ale fajnie się czyta te wszystkie komy i jeszcze fajniej jest jak jest ich dużo <3
Dziękuje w ogóle, że czytacie to coś
Mwuaah. ( odgłos buziaka :* )
PS. Pobiłam Cię Aźgu Aźgowska! Dodałam rozdział o 00:30!
super czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńDajesz nexta ;-)
OdpowiedzUsuń*-* Już się nie mogę doczekać next i mam nadzieję że Odetta nie zapomni o spotkaniu z Percią
OdpowiedzUsuńcudoo ! =D
OdpowiedzUsuńrozdział super
OdpowiedzUsuńpomożecie :
http://fakty-o-1d-i-tv.blogspot.com/
Świetny rozdział, czekam na nexta :**
OdpowiedzUsuńSuper;*
OdpowiedzUsuńChciałam napisać dłuuugasny komentarz, wskazać plusy i minusy rozdziału... Ale tak na prawdę jestem w stanie wskazać same zalety. Błędów ortograficznych brak, jedynie kilka stylistycznych. Bardzo przyjemnie się to czytalo, szkoda tylko ze tak krótko :( gratuluje dobrego rodzialu :) i jeśli mogę prosić niech louis bedzie dalej bad boy'em, takim jak na początku :D
OdpowiedzUsuńjak ja się cieszę :) myślałam ze dziś nic miłego mi się nie przydarzy a tu ten rozdział <3 bardzo lubię czytać twojego bloga :) życzę weny ~ roksi
OdpowiedzUsuńTrochę się pogubiłam na początku ale już ogarnęłam :D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział XD
/Madzik
Super rozdział, czekam na next :*
OdpowiedzUsuńjhbsadhjksabchgxasxnjhbc cuuudooownyyy wreszcie go przeczytałam haha nie miałam czasu, wiem, miałam przeczytać wczoraj ale byłam u Pauliny hehe. to teraz zostawiam Cię z moim KREATYWNYM komentarzem.
OdpowiedzUsuńdodawaj szybko, bo jestem ciekawa, co się wydarzy "jutro" xD
ey ja się boję, że to JUŻ. że brat i wgl. eh. :(
nie rób i tego.
ok, jednak ten komentarz był dłuższy niż mi się wydawało, że będzie. to pa. xoxo