piątek, 12 września 2014

Rozdział 15 ,,Niezdarna, lecz kochana''

- Ja...- próbowałam coś wydukać jednak nie udawało mi się. Jak się wykręcić?
Pierwsze co zrobił Louis to zaczął szperać po moich szafkach. Nie wiedziałam po co, jednak potem się dowiedziałam. Wyciągnął z nich parę ręczników. Owinął jeden wokół mojego ramienia i kazał mi usiąść na brzegu wanny. Zrobiłam to co kazał. Uklęknął przede mną, podniósł moją nogę i zrobił to samo co z ręką. Spojrzał na mnie i przetarł moje mokre od łez policzki.
- Powiesz mi?- spytał domagając się wyjaśnień. Nie powiem mu. Nie ma mowy.
- Przewróciłam się- skłamałam dotykając ręką moje niedbale ułożone włosy.
- Proszę Cię, nie kłam.
Wzięłam głęboki oddech. Louis zdjął z kolana ręcznik i wziął nowy. Zamoczył go w wodzie i delikatnie dotknął rany. Syknęłam z bólu. Z zaciśniętymi ustami czekałam aż skończy. Obmył je tak samo jak ramię, które też piekło.
- Masz gdzieś jakieś...
- Na górnej półce- przerwałam mu wiedząc o co chodzi.
Położył wacik i owinął bandażem zranione miejsca. Bolało jak zwykle.
- Powiesz mi w końcu?- zapytał zniecierpliwiony
Nie mogę.
Wstając zacisnęłam oczy czując jak mrowieją razem z głową. Straciłam równowagę i prawie spadłam na ziemię, jednak Lou mnie złapał w odpowiednim momencie. Przeklął pod nosem, a ja usiadłam na łóżku.
- Kto ci to zrobił?
- Nikt, przewróciłam się- próbowałam znowu go nabrać, jednak nie jest głupi.
Spojrzał na mnie nie dowierzając.
- Dlaczego kłamiesz?! Masz zdarty policzek, przecięte ramię, kolano, a o łokciach nie wspomnę- wymieniał, a mi zrobiło się głupio. Tak jakbym dostawała naganę od mamy.- Kto Ci to zrobił?
- Nie wiem- wydusiłam łapiąc się za obie ręce
- Odetta, nie kłam!- krzyknął niecierpliwie. Już miał dość moich wyssanych z palca wymówek.
- Naprawdę nie wiem!- zaczęłam łkać.
Czy on nie może zrozumieć, że nie mogę mu powiedzieć? Klęczał przede mną ze złączonymi rękami, a ja zacisnęłam powieki najmocniej jak potrafiłam. Będę musiała mu powiedzieć. Na pewno nie teraz, ale będę musiała. Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki jak woda w basenie. Patrzył na mnie jakby się czegoś doszukiwał. Jakby miał przez to odczytać co mi się stało. Albo czekał na to co zrobię, co powiem. Ja siedziałam cicho i nie potrafiłam się odezwać. Wciągnęłam powietrze moimi drżącymi ustami i znowu wylatywały łzy z moich oczu. Wiedział, że nic mu nie powiem. Musiałby to wydobyć siłą, lecz nie zrobi tego. Wiem to. Czuje się koło niego bezpieczna.
Drzwi pokoju otworzyły się, a w nich stała moja matka
- Skarbie, wszystko w porządku? Słyszałam płacz i...- urwała widząc mnie, a obok Louisa.
Natychmiast się podniosłam wraz z Lou. Szybko się do niego cofnęłam, a on złapał mnie za przedramię. Zrobiłam to, ponieważ bałam się reakcji mamy. Słyszy płacz, a potem widzi pobitą córkę, a obok niej jakiegoś faceta. To daje do myślenia, jednak Louis nic mi nie zrobił. Louis się mną zainteresował. No właśnie, skąd on wiedział, że ze mną jest coś nie tak? Może po prostu przyszedł w niewłaściwym momencie, albo może się dowiedział. Chociaż w to wątpię.
Mama wpatrywała się z przerażeniem.
- Odetta, dziecko co Ci się stało?!- krzyknęła widząc mój tymczasowy stan.
Podeszła bliżej, mierząc Lou swoimi oczami jakby miała w nich skan.
- Ja po prostu...- zaczęłam, ale zabrakło mi słów. Co ja mam powiedzieć?- Byłam na spacerze i przewróciłam się.
- Odetto Anastasie Havel, dlaczego kłamiesz?- spojrzała z pogardą na chłopaka- Dzwonie na policje.
Zamarłam. Po co tam dzwonić? Mają ważniejsze sprawy. Ona naprawdę chce to zrobić. Rozszerzyłam oczy wiedząc, że mówi prawdę i się nie zawaha .
- Co? Mamo, nie rób tego!- złapałam ją za rękę i przyciągnęłam- Proszę!
- Mam to tak zostawić? Louis jak mogłeś...
- Co ty wygadujesz? Louis nic mi nie zrobił!- krzyknęłam przerywając jej
Lou stał spokojnie obok mnie ze zmarszczonymi brwiami jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest podejrzewany o pobicie.
- Nie kłam! Nawet nie próbuj mnie zatrzymać.
- Mamo, proszę nie! Uwierz mi no kur...- nie dokończyłam, bo mama spojrzała na mnie morderczym wzrokiem- czę.
- Nie masz wyjścia. Albo powiesz jak było, albo pójdę siedzieć za pobicie ciebie. Zabawne, nie?- odezwał się w końcu Louis.
Skrzyżował ręce i czekał na wyjaśnienia. Mama zrobiła to samo wywierając oczami dziurę we mnie. Stawili mnie między młotem a kowadłem. Jeśli nie powiem, mama wskaże Lou za pobicie- bardzo dziwne- a jak powiem, to będzie gorzej. John jest nieobliczalny. ,,Dla Caty zrobię wszystko. Mogę Cię nawet zabić''. Patrzyłam to na Lou to na mamę, aż w końcu nie wytrzymałam. Wybuchnęłam głośnym płaczem i opadłam na podłogę. Złapałam się za twarz i zaczęłam ryczeć. Niech oni mnie zostawią. Nic nie mogę powiedzieć i już. Louis ponownie klęknął obok mnie i przyciągnął  do siebie. Zaciśnięte dłonie w piąstkę oplotłam wokół jego szyi. Schowałam twarz w zagłębienie między jego ramieniem, a idealnie wyrzeźbioną szyją. Nie mogłam opanować płaczu. Louis wstał i poczułam jego dłoń, która dotykała moich włosów. Gest trochę mnie uspokoił.
Mama spojrzała na obejmującego mnie czule Louisa i zrozumiała, że on nic nie zrobił. Nareszcie.
- Nawet jeśli Louis tego nie zrobił, to musiał ktoś inny. Muszę to zgłosić- stwierdziła moja mama niepokojąco.
Co?
- Mamo, nie rób tego!- krzyknęłam pociągając nosem oraz uwalniając się z uścisku bruneta. I znowu się zaczyna.
- Odetta nie mogę tego tak zostawić!- odpowiedziała tym samym tonem machając telefonem w ręce
- Będzie jeszcze gorzej!
- Będzie, jeśli nie zajmie się tym policja!- moja mama myślała, że jest mądrzejsza od całego świata.
- ONI MNIE ZABIJĄ!- histerycznie wrzasnęłam, a na podłodze widniały malutkie, przezroczyste kropeczki. Moje łzy.
Rodzicielka zszokowana patrzyła na mnie z rozszerzonymi oczami. Louis był również zaskoczony moimi słowami, jak każdy w tym pokoju.
- Nikt Cię nie skrzywdzi- powiedział stanowczym tonem Louis, a ja ponownie się w niego wtuliłam.
Wbiłam palce w jego plecy.  Pewnie zamoczyłam mu całą piękną, czarną koszulkę. Teraz zauważyłam jak w niej bosko wygląda. Mama z tego wszystkiego odłożyła telefon i usiadła na mojej kremowej pościeli. Załamała ręce myśląc o tym co powiedziałam.
- Przepraszam- wydukałam nie odsuwając się od chłopaka. Gdyby nie ja, nie byliby teraz przerażeni i zdenerwowani.- Tak bardzo przepraszam.
- To nie twoja wina- oznajmił Louis spokojnym głosem
Jego słowa uspokoiły mnie jak żadne inne. Czułam się bezpieczna i choć na moment pomyślałam, że ktoś się mną i moim losem przejmuje. Moje serce rozgrzało się jakby ktoś je opatulił szalikiem i jeszcze bardziej wtuliłam się do sylwetki Louisa. Jak dobrze, że on tu jest. On tu jest.

                                                                                        ***
                                                                           (Tina)
- Usnęła?- spytałam gdy Louis wychodził z pokoju Odetty.
Pokiwał głową, a ja podałam mu wysoką szklankę z wodą. Wypił trochę, a jego jabłko Adama poruszyło się. Oparł się rękami o czarny blat zamykając na chwilę oczy.
- Przepraszam, że pomyślałam, że coś zrobiłeś mojej córce- wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w jego stronę.
- Nic nie szkodzi- przyjął moje przeprosiny. Na jego twarzy nie widniało nic. Ból, strach, zmęczenie. Nic. Za to w jego oczach mogłam odczytać o czym myśli. Odetta.
- Nie wiem co mam powiedzieć- szepnęłam łapiąc się za swoje usta - Moje dziecko, jest...- Przyłapałam się na tym jak zaczynam płakać. Louis nie wiedział co zrobić. Podejść, powiedzieć, że nic się nie stało? Oboje jednak wiemy, że stało się. Dużo się stało. Przetarłam szybko policzki i udawałam, że nic się nie złamało w moim sercu.
- To już działo się wcześniej...- odezwał się biorąc łyk wody.
- Co?
- Odetta pewnie nic nie mówiła. Mogłem się tego domyślić- przekręcił głową niedowierzając
- Jak mogłam tego nie zauważyć- załamałam się. To wszystko się powtarzało, a mnie przy niej nie było. Nie wybaczę sobie tego.
- To nie pani wina.- Louis próbował mnie jakoś uspokoić
- Owszem moja. Gdybym tylko... Pieprzony Alaric!- uniosłam głos
- Jaki Alaric?- spytał ze zmrużonymi oczyma
- Przepraszam. Alaric jest ojcem Odetty. Zostawił nas dwanaście lat temu i się nie odezwał- próbowałam mówić spokojnym głosem, by znowu nie wybuchnąć płaczem i nie obudzić śpiącej Dety.
Chłopak przełknął ślinę i nie otworzył ust by coś powiedzieć. Albo mu już powiedziała, albo nie chcę mieszać w nieswoje sprawy. Jestem mu za to wdzięczna.
- Przecież ja ich...- wściekł się myśląc o tych, którzy zrobili to mojemu dziecku.
- Louis nie rób głupstw- powiedziałam trochę znużonym głosem. Nie za bardzo przejmowałam się tym, czy im coś zrobi czy nie.
- Odetta nic im nie zrobiła.
- Odetta nikomu nie zrobiłaby krzywdy. No chyba, że sobie- zdałam sobie sprawę jaka ona jest niezdarna, lecz kochana. Nie wiem jakim cudem wybaczyła mi to co działo się dwa tygodnie, miesiące, lata temu! Ona ma takie dobre serce, a tyle osób ją krzywdzi. To niesprawiedliwe.
Dokończył swoją wodę i skrzyżował ręce.
- Powinienem już chyba iść- stwierdził patrząc na niebo za oknem, które było ciemne, jak w kuchni. Nie paliło się żadne światło oprócz w pokoju Dety. Nie chciała by gasił. Była tak wystraszona, że aż bała się zasypiać sama w ciemnościach.
Pokiwałam głową i otworzyłam mu drzwi. Chłopak wyszedł za próg jednak odwrócił się i spojrzał w moje oczy.
- Niech pani...- nie dokończył, bo mu przerwałam
- Nie martw się. Zajmę się nią- rzekłam, a on zacisnął swoje wargi w cienką kreskę.
Odszedł, a ja zamknęłam drzwi.
                                                                                       ***
                                                                             (Olivia)
Podeszłam do naszego stolika gdzie zawsze siedziałyśmy z dziewczynami. Nie widziałam nigdzie Dety, więc pewnie nie przyszła dzisiaj do szkoły, albo coś jej zrobili. Tak, jestem wystraszona i przejmuje się tym co się z nią stało. A zaś nie obchodzi mnie to co pomyśli o mnie Sandy czy Caty. One -znając moje myśli i ich- pewnie by im jeszcze pomogły. Bezmózgie antylopy.
- Gdzie jest Deta?! Co jej zrobiliście?!- krzyknęłam widząc Johna siedzącego na krześle obok  Caty i Sandy.
- Ej, uspokój się- odrzekł chłopak widząc moją postawę. No chyba nie zapomniał o tym co się stało wczoraj? Palant.
- Pewnie poszła na wagary z Tom-lin-so-nem- stwierdziła podekscytowana Sandy, gdy wypowiedziała jego nazwisko. Szansa, żeby na nią spojrzał jest jak jeden na trylion. - Ile ja bym dała za takie wagary...-  Gada o nim z takim podekscytowaniem jakby był jej. I tak wszyscy wiemy, że spotyka się z Odettą. Tak mi się przynajmniej wydaje.
- Że też na nią poleciał.- Cisnęła gromem Caty- Sandy, jak myślisz czy oni...- spytała Caty, jednak Sandy nie pozwoliła jej dokończyć.
-Zwariowałaś? On jej nawet nie dotknie. Zresztą kto chciałby ją dotknąć- oburzyła się Sandy, która siedziała na stole z nogami na krześle.
- Jak widać ktoś chciał!- krzyknęłam w stronę Johna. Zabijał mnie wzrokiem, jednak ja się nie bałam.
- Nic jej nie zrobiłem- rzekł z powagą. Nieźle kłamię jak na takiego idiotę.
- Serio?! A kto ją...
- Zamknij ryj!- wrzasnął podchodząc do mnie bliżej. Miałam ochotę uderzyć go w twarz, ale zaraz przyjdzie dyrektor szkoły i wyleją mnie z niej. Dlatego nasz mądry John robi takie rzeczy po szkole, bo nikt mu nic nie zrobi.
- A co? Mam odejść, bo stanie mi się krzywda?- wyrecytowałam jego słowa z wczoraj.
- John...- zwróciła się do niego Caty. Przeraziła się moimi słowami.
- Olivia gada głupoty nie słuchaj jej- próbował się wybronić. Nic z tego.
-  Zobaczysz, że Louis ci tego nie popuści- zagroziłam mu. Każdy wie, nie od dziś, że jeśli stanie się coś bliskiej osobie Louisa, to temu komuś stanie się krzywda.
- Skąd on to niby będzie wiedział? Ona nic mu nie powie. A jeśli powie to...- Był pewny siebie, lecz ja mu przerwałam.
- To jej nic nie zrobisz, bo będziesz nieżywy!
- Ej Olivia ogarnij się. Jesteś po stronie Odetty?- spytała zdezorientowana i zszokowana moją postawą Sandy. Tak jak przewidziałam.
- Wiecie co? Wszyscy jesteście pieprznięci- powiedziałam odchodząc od stolika.
Chwilę potem zadzwonił dzwonek na lekcje. Rozejrzałam się jeszcze przed wejściem, lecz nie zobaczyłam jej. Zauważyłam tylko Persję. z Danny'm wchodzących do klasy.














_____________________________________________________________________

Witam was bardzo serdecznie. Jak widzicie zachodzą tu zmiany. Mam nadzieję, że wam się spodoba:)
Jeju jak tak to w głowie mam multum pomysłów na notatkę, ale jak usiądę przy klawiaturze to nie wiem co ja mam wam tu napisać.
Jest mi trochę smutno z powodu komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Były one bardzo krótkie i zdawało mi się, że były pisane na odczep się. Konstruktywne komentarze bardzo by mnie ucieszyły.
NIE TO, ŻE SIĘ W OGÓLE NIE CIESZĘ!
Niektórzy mają mniej komentarzy pod postami i dają radę. Tylko mówię, że było mi trochę smutno.
A poza tym to ten gif Lou (ten na górze) przypomina mi jakąś złą postać z Anime :>  asdafaadfda
Eee co jeszcze... hmm... A!
Mam nadzieje, że zrozumiecie, że rozdziały nie będą często się pojawiały. No może do 18 będzie w miarę, bo mam je już napisane. Dlatego wam teraz to przekazuje, żebyście nie byli źli:)))
Err... Dobrze no to tyle co mam wam do powiedzenia. Znając życie przypomnę sobie jak już opublikuje ten rozdział xd.
No więc tak:
                                               20 komentarzy = następny rozdział
I proszę was. Dajcie mi chociaż krótką informacje o tym co was zaskoczyło lub zdziwiło w tym rozdziale. Uwierzcie mi. To daje takiej mocy, że aż mam ochotę pisać dalej by was dalej zaskakiwać. Nie zrozumcie mnie źle, ja chcę tylko byście dali chociaż o te 2-3 linijki więcej. Dziękuje wam za to, że czytacie to badziewie. ( Czytając poprzednie rozdziały mam ochotę je usunąć)
NO WŁAŚNIE!
Chcę was również powiadomić, że będę tamte poprzednie rozdziały poprawiać. Możliwe więc, że zmienię parę dialogów, lecz fabuła się nie zmienia.
A co do tego rozdziału to wiem, jest trochę pomieszany, ale chciałam wam tę sytuacje pokazać w różnych osobach.
No to chyba tyle. Dziękuje.
U, to jest najdłuższa notka do tej pory. wow:))


12 komentarzy:

  1. Ogólnie rozdział mi się podobał, ale wkurza mnie trochę charakter Dety, jest mega mdła ale to też ma jakiś urok. Co do samego rozdziału to mogłabyś napisać kogo to myśli na początku każdej zmiany postaci, bo nie mogłam się połapać.
    /Madzik

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Wkurza mnie już ta cała Sandy jak wolno być tak tępym? A Odetta mogła by się trochę ogarnąć i powiedzieć Lou co się stało, atak pozatym to milo by było ze strony Olivi gdyby powiedział Louisowi co tak naprawdę się stało i były z Odettą przyjaciółkami. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg świetne *.* +zapraszam do siebie na changes-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc tak. Rozdział bardzo mi się podoba. Denerwuje mnie już ta Sandy. Ciesze się że Olivia w końcu im się postawiła. Mam nadzieje że Odetta powie Lou kto zrobił jej krzywdę, a Louis mu nawsadza kopniaków. Podoba mi się strasznie nowy szablon. Czekam z niecierpliwością na kolejny i życzę weny. (jeju to mój najdłuższy kom ever) :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo! Świetnie piszesz <3 ciesze się że piszesz tego bloga <3Tylko Odetta mogła się odważyć i powiedzieć Lou kto ją pobił, a tak po za tym to jest ŚWIETNY! A będziesz pisać jeszcze About you? Też mi się podobał :D :* <3
    /Świrus <#

    OdpowiedzUsuń
  6. PO 1:
    GDZIE JEST LOU W NAGŁÓWKU? brakuje mi go:(
    Ale Deciak też fajna hehehe
    2:
    za mało perspektywy Dety, domagam się więcej perspektywy Dety!!!!!
    3:
    jej matka mnie wkurza ughhhhhh
    4:
    ALARIC. nah, proszę, Logan na to nie zasługuje no:(((
    jesteś podła :"""""( ale on był taki fajny, chociaż praktycznie nie miał tam żadnej roli
    oops właśnie się skapnęłam, że to jakby spam, soł sorki hehe
    na czym skończyłam? chyba teraz 5 idk idk nevermind, zgubiłam się
    no więc powiedzmy że ((chyba)) 5:
    LOU JEST TAKI KOCHANY I AW I AW I AWWWWWWWWWWWW
    6:
    jesteś jedyną ls, jaką znam, która pisze ff o hetero Lou (i idk czy nie pisałam Ci tego ostatnio, ale jeśli tak to ciii i nie czepiaj się szczegółów Katarzyno)
    Katarzynałek hehs
    7:
    bejbi łir faaaaajeeeeeeeeeeerrr próóóóóóóóf ((sorcia, poniosło mnie))
    WYMYŚL HASZTAGA!!!!!!
    hehehehhehehehehehehehehehhehehehehehhehehehehhehe
    8:
    mogłoby paść z ust Lou (albo chociaż mógł o tym pomyśleć) że niezdarna, ale kochana, no bo KOCHANA :(
    zresztą już Ci to pisałam, ale szczegół hihi
    9:
    Lou mnie kocha, a Ciebie nie, co z tego, że ot nie tyczy się rozdziału lmao
    10:
    tak długiego komentarza, to Ty jeszcze chyba nigdy nie miałaś ;')
    11:
    komar ugryzł mnie nad brwią <<<<<<
    nie polecam rly, wygląda jak pryszcz i swędzi lmao
    bo nie wiesz, co się dzieje jak komary gryzą nom, więc Cię uświadamiam
    12:
    MASZ DODAWAĆ TE ROZDZIAŁY, BO KURDE NO JA WIEM I TY WIESZ ŻE JA WIEM ŻE ZAPAMIĘTASZ MNIE oops nie ten tekst, pomyliło mi się ze zwrotką Lou z BSE ale drobiazg soł
    JA WIEM I TY WIESZ ŻE JA WIEM, ŻE MASZ TO NAPISANE!!!!!!!!!!!
    no!
    joł madafaka
    także paniczu nazwiskiem WIlliam Rauzer, proszę panicza, aby panicz na mą godność nie stąpał i... DOBRA, NIE WIEM O CZYM PISZĘ, ZAPOMNIJ XD
    teraz chyba 13:
    o czym ja miałam napisać XD
    A!
    CHCĘ JUŻ TEN MOMENT GDZIE BĘDZIE:
    'POWINNO, BO JESTEM TWOJĄ-' HEHEHEHHEHEEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHHEHEHEHHEHEHHEHEHEHEHEHEEHEHEHEHHEHEHEHEHEHEHHEHEHEHHEHEHEHHEHEHEHEHEHEHEHHEHEHEHEHEHEHEHHEHEHEHEHEHHEHEHEHEHEHHEHEHEHHEHEHEHEHHEHEHHEHEHEHHEHEHEHHEHEHEHEHEH ręxe mnie rozbolały od tego "HE"
    14:
    PISZ RUMĘ!!!!!!
    15:
    Lou jest taki kochany i w ogóle i w ogóle i awwww (chyba to już napisałam ale nie jestem pewna hahahahahha)
    16:
    "I tak wszyscy wiemy, że spotyka się z Odettą. Tak mi się przynajmniej wydaje." to >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    17:
    "Jak dobrze, że on tu jest. On tu jest." TAK, SŁYSZYCIE DEBILE? O TU JEST, JEST TU JAKO JEDYNY YASSSSSSSSSSSSS (sprawdzam, czy mi kopiuj wklej działa xD)
    18:
    to chyba będę powoli kończyła.
    no i przy taaaaaaaaaaaaaak długim komentarzu, to chyba mogę xd xd
    też Cię kocham hahahaha

    http://she-is-different.blogspot.com/

    http://she-is-different.blogspot.com/

    http://she-is-different.blogspot.com/

    hehehehehehe
    pozdrawiam Cb i rybki sąsiadki joł
    przyjeżdżaj bo się nudzę

    DOBRANOC PANICZU (co z tego, że nawet jeszcze ciemno nie jest pf)
    @k0ralik

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej , znalazłam twojego bloga przeczytałam i nom jest baardzo fajny :)
    Będę go czytać ! Nie ma co !
    To weeny i mam nadzieję że jak najszybciej do nn !
    Pozdrawiam ciemność :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, zostałaś nominowana do Liebster Awards:) Więcej na moim blogu:
    http://you-taught-me-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Prowadzisz świetnego bloga! Jeszcze nie czytałam takiego ff, to jest cudo! Naprawdę to jest świetne, tylko żebyś mi się kiedyś nie rozmyśliła z pisania go! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Xd czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne! Nwm co pisać :( chciałaś żeby pisać więcej ale tu się da to opisać tylko jednym słowem CUDNIE piszesz! Pozdrawiam Malinka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. naprawde mi sie podoba, mam nadzieję, że niedługo pojawi sie następny :**

    OdpowiedzUsuń