poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 11 ,,Kto to Jace?''

- I jak wyglądam?- spytałam wychodząc z łazienki i kierując się w stronę Percii, która siedziała na moim łóżku czytając czasopismo, które kupiłam pół roku temu, a jednak dalej leży na biurku w moim pokoju. Odłożyła gazetę na bok i odwróciła się w moją stronę opierając się łokciami.
- Łaał.- powiedziała z uśmiechem na twarzy, który wywracał moje serce z wesołości.- Będziesz mieć niesamowite szczęście jeśli nie będzie chciał czegoś więcej gdy ciebie zobaczy.
Moje serce znowu zrobiło fikołka a wraz z nim inne narządy. Słysząc te słowa zaczął boleć mnie brzuch ze stresu. Tak jakbym miała pisać egzamin, który będzie świadczył o mojej przyszłości. Taki egzamin czeka mnie za rok. To już tak blisko. Złapałam się miejsce bólu i odwróciłam przodem do lustra. Zobaczyłam w nim brązowowłosą dziewczynę w czarnej sukience. Pewnie przygotowuje się do spotkania z kimś ważnym. Strzelam. Odetchnęłam pełną piersią przechylając na bok głowę i przyglądałam się postaci odbijającej się w lustrze. Może to nie jest tak jak mi się wydaje? Może będzie to wyglądać zupełnie inaczej? A co jeśli wyglądam dziwnie i będzie się bał do mnie zbliżyć? Perc, widząc moją dość kiepską minę zeskoczyła z łóżka i podeszła do mnie.
- Ej, nie martw się. Przecież nie masz czym.- powiedziała dotykając moich kącików ust i podniosła je do góry- Wyglądasz ślicznie
- Zgadzam się- odezwał się głos za naszymi plecami.
Odwróciłam się i okazało się, że to mama. Oparła się ramieniem o framugę drzwi i lustrowała mnie od góry do dołu. Wyglądała zupełnie inaczej. Makijaż, nowe ciuchy i fryzura. Rozpuszczone włosy. To do niej nie podobne. Jeśli chodzi, kto przeszedł lepszą transformacje, bez wahania zagłosowałabym na mamę.
- Ty też- odezwałam się po chwili milczenia skonsternowanym głosem. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wyglądała tak jak wcześniej. Tak jak ją zapamiętałam. Miłe uczucie, gdy widzisz, że osoba, którą kochasz wraca do ciebie, a raczej do przeszłości, która występuje w czasie teraźniejszym. Gdyby występowała w filmie to przez podróżowanie w czasie wywołałaby kataklizm.
Mama wzięła z komody czarną spinkę i podeszła do nas prawdziwie się uśmiechając. Stałam zahipnotyzowana i bawiłam się palcami. Złapała moje włosy i delikatnie rozczesała je swoimi długimi palcami. Wzięła garść włosów i spięła frotką, którą nosiła na nadgarstku, a spinką podtrzymała resztę. Wyciągnęła wsuwki z mojej komody i przypięła lekko wystającego koka w niektóre miejsca by się nie rozpadł i przy okazji ładnie układał. Zdjęła spinkę i resztę włosów dała do przodu, by fryzura miała jeszcze więcej gracji i trochę drapieżności. Uśmiechnęła się do mnie i odsunęła się.
- Wyglądasz pięknie- powiedziała ze szczerością w głosie. Była tak rozpoznawalna.
- Dziękuje- odpowiedziałam
- Kto jest tym szczęściarzem?- spytała gdy odwróciłam się w jej stronę.
Dobra, więc co mam powiedzieć? ,,Jest to chłopak, który chciał mnie zabić, ale nie martw się mamo nic mi chyba nie zrobi''?
- Umm... chłopak...
- Którego poznała w muzeum- dokończyła za mnie Perc, która stała z tyłu i próbowała ratować mi dupę
- Dziękuje- wyszeptałam cichutko
- Och. Miła niespodzianka- powiedziała moja mama- Nie będę wam już prze...
Jej wypowiedź przerwał charakterystyczny dzwonek do drzwi. Moje oczy zrobiły się większe, gdy pomyślałam, że to może być już on. Spojrzałam na Perc, która miała taki sam wyraz twarzy jak ja. Cholera.
- Pójdę zobaczyć kto to- oznajmiła trzydziesto pięcio letnia kobieta i zniknęła za drzwiami
- O matko.- wypowiedziałam słowa, które jeszcze gorzej mnie zestresowały.
Perc złapała mnie za ramiona i powiedziała:
- Nie panikuj. Będzie dobrze.- zaśmiała się- Idę na dół, a ty załóż buty i również schodź.
Kiwnęłam głową i podeszłam do mojej szafy, z której wyciągnęłam krucze szpilki na platformie. Jeśli się w nich nie zabije to będzie cud. Naciągnęłam je na moje bose stopy i jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Myślę, że jest okej. Naprawdę okej. Tak przynajmniej mi się wydaje. Wyszłam na korytarz i zastanawiałam się by nie wyskoczyć oknem. Stres to mało powiedziane. To co czuje w środku jest nie do opisania. Jeśli zrobię coś źle, to będzie po mnie. Weszłam na pierwszy schodek i wydobył się dźwięk odbijającego się buta o drewnianą płytę.
Zobaczyłam go. Stał odwrócony tyłem i trzymał ręce w kieszeni, tak jak to w jego stylu. Miał na sobie czarne rurki i tego samego koloru marynarkę. Jego koszula również była w tym samym kolorze co reszta stroju. Połknęłam gulę formułującą się w moim gardle gdy byłam już na środku schodów. Odwrócił się w moją stronę, a moje serce przestało na chwilę bić. Skanował mnie od góry do dołu a gdy zatrzymał się na moich oczach uśmiechnął się lekko dając mi tym troszkę odwagi. Podeszłam do niego i zacisnęłam mocno wargi.
- Mówiłam, że pięknie wygląda- odezwała się moja mama stojąc z boku wraz z Percią.
Moje policzki oblał rumieniec i nawet nie próbowałam spojrzeć się w jego oczy. Spalę się zaraz ze wstydu.
- Mamo...
- Bawcie się dobrze. - powiedziała kobieta i podeszła do naszej dwójki.
- Odwiozę ją przed dwudziestą trzecią, pani Havel- stwierdził Louis, a ja wsłuchiwałam się w jego piękną barwę głosu
- Mów do mnie Tina.
Louis uśmiechnął się tylko w jego piękny sposób, a moje nogi niebezpiecznie drgały jak galareta. Nie dojdę do samochodu.
Pożegnałam się z mamą i Percią machając ręką. Louis otworzył mi drzwi, a ja wyszłam za próg patrząc na nogi. Moją uwagę przykuł samochód, który był innego koloru. Zmarszczyłam czoło i wpatrywałam się w białą powłokę auta.
- Nowy samochód?- spytałam podchodząc do drzwi
- Tak jakby.
- Wow...- wypowiedziałam tylko tyle, gdy dotknęłam zimnej blachy pojazdu. Biały jest taki czysty.
Otworzył mi drzwi kiedy przecież mogłam sama je sobie otworzyć. Jednak on nie pozwolił tego zrobić. Usiadłam na nowym skórzanym fotelu. Nowe samochody są wspaniałe. Chłopak usiadł na miejscu kierowcy i odpalił samochód. Tak dokładnie nie wiem gdzie jedziemy. Myślę, że raczej nie do restauracji, skoro już tam byliśmy. Jednak możemy pojechać do innej. Nie przeszkadza mi to. Możemy nawet pojechać do parku albo gdzieś indziej. Naprawdę mam to gdzieś.
Moje oczekiwania co do miejsca nie spełniły się. Wysiadłam z auta nie czekając aż Louis wyjdzie i sam mi je otworzy. Jestem samodzielna i wszystkie moje kończyny są w normie. Stałam koło wielkiego, czarnego budynku, a wejście do niego było zapełnione przez nastolatki, które chcą się zabawić oraz przez dorosłych, którzy mieli trochę chwili i postanowili wyrwać się z rzeczywistości.
- Idziesz?- spytał mnie rozbawiony Louis, gdy skapnęłam się, że mam lekko otwartą buzie. Owinęłam swoje ręce wokół jego przedramienia, ponieważ nie znałam tego miejsca. Nigdy tutaj nie byłam i ludzie, którzy mnie otaczali byli dziwni. Miałam to same wrażenie jak w dzieciństwie. Dzieci z innego osiedla są kosmitami.
- Louis tam jest kolejka- powiedziałam wskazując palcem koniec długiej kolejki.
Zbył moje pytanie i pociągnął mnie w stronę ochroniarza ubranego na czarno, Nie posiadał włosów, ale za to miał kozią bródkę.
- Proszę stanąć grzecznie w kolejce- zbył nas wpuszczając za bramkę ładnie ubranego chłopaka i dziewczynę.
- Co?- zdziwił się Louis, a ja stałam tam jak piąte koło u wozu.
- Nie słyszałeś co powiedziałem frajerze?- spytał sarkastycznie napakowany sterydami ochroniarz podchodząc do nas. Miałam ochotę schować się za plecami Louisa i udawać, że mnie tam nie ma. - Na koniec kolejki, albo ci w tym pomogę.
Brunet przechylił głowę i uśmiechnął się kodując w głowie rzecz, która była jasna dla niego, ale nie dla naszej dwójki.
- Jace Williams- powiedział  imię i nazwisko kogoś kogo nie znam.
Nie wiem, kto to jest i dlaczego to powiedział, ale mina bramkarza z każdą sekundą zmieniała się. Zmarszczył czoło i spojrzał na Louisa z wytrzeszczem oczu. Odsunął się momentalnie i stanął w lekkiej odległości od nas. Ludzie po drugiej stronie spoglądali na Lou albo na mnie wystraszonym wzrokiem.
- Tomlinson- powiedział ochroniarz i odsunął dla nas miejsce by przejść.
Byłam zszokowana całym tym zajściem. Co to do cholery było? Weszliśmy do clubu, w którym roiło się od kolorowych światełek. Jest to najtańszy sposób, by zrobić ludziom frajdę. Chłopak zaprowadził mnie koło baru, a ja usiadłam na pierwszym lepszym siedzeniu. Zamówił coś do picia, a ja nie mogąc wytrzymać, ponieważ jestem ciekawska spytałam:
- Kto to Jace?
- Mój były pracownik- próbował mi wytłumaczyć przekrzykując muzykę dobiegającą z drogich głośników.- Również przyjaciel tamtego kolesia. Zrobił coś czego nie powinien, dlatego teraz mam przywileje do wszystkiego- powiedział kładąc wysoką szklankę z turkusową cieczą przede mnie- Zawsze je miałem, ale teraz mam jeszcze większe szansę- dotknął swoimi wargami alkoholu
Układając sobie to wszystko w głowie wzięłam szklankę w swoje ręce i wzięłam łyk. Ciecz zaraz rozpaliła moje gardło. Kaszlnęłam głośno próbując pozbyć się tego smaku
- Niedobre- wysapałam, gdy moje podrażnione gardło dało się we w znaki
Louis zaśmiał się, a po chwili zamówił coś lżejszego dla mnie.
_______________________________________________________













Przepraszam. Przepraszam za to wszystko.
Jest to najgorszy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam.
Dlaczego? Miałam nadzieje, że napisze coś jeszcze i to będzie takie super i WOW
a tu wyszło jak wyszło. W następnym rozdziale będzie się dziać dużo więcej jak się pewnie domyślacie xD
Chciałam wam to dać już teraz, bo uznałam, że już za długo czekacie, a znając życie jakbym miała napisać jeszcze końcówkę, to byście czekali do 11 czerwca xD
Za błędy standardowo przepraszam.
Proszę komentujcie, to daje naprawdę dużo motywacji jeszcze po tym jak dowiadujesz się, że piszesz beznadziejnie.
Widzimy się w czerwcu! ( Chyba, że uda mi się coś jeszcze zdziałać ;-; )
Aha! Jak chcecie zobaczyć jak wygląda mama Odetty kliknijcie
Tu! 
tak tu tututtutututututututuututututtuut.

11 komentarzy:

  1. Bardzo lubię czytać twojego bloga :*
    Rozdział wydaję się być po prostu przejściowym, więc czekam na następny <3
    /Madzik

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski tylko szkoda ze musimy czekać do czerwca no ale nic warto przeczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Błędów praktycznie nie bylo. Jedynym minusem wśród zajebistosci tego rozdziału jest to , ze jest on za krótki ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej mama jaka odmiana! A to z tym ochroniarzem było dobre :D
    Świetny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  5. A weź nie przesadzaj, przecież krótkie jest piekne, czy jakoś tak. :D Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie -----> http://you-are-my-definition-of-happines-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. jhbSHZAZJXJAXJSJSJJASKJMANJXSBHXHSSXNJAZMNZJA


    JAKI CZERWIEC?
    pf, dawaj już teraz.
    jest eeeeekstraaa!
    no i Lou taki jkqmkqm
    asadasdsfsfnksfmskmd
    idę się jarać dalej i postaram się niczego nie podpalić lmao
    papaapapapapa
    przyjeżdżaj bo nudy
    papapapapapa

    OdpowiedzUsuń
  7. o mamo, ja chce dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!
    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  9. weźźź nie gadaj głupot ! zajebisty rozdział :) czekam na next :DDD

    OdpowiedzUsuń